Ciężko wskazać jedną ulubioną, bo od kilkudziesięciu lat dostajemy świetne konsole i gry. Ujmijmy to w ten sposób: wybiorę po jednej z systemów, które najdłużej posiadałem (lub dalej mam).
1)
Nintendo DS:
Grand Theft Auto: Chinatown Wars. Mój faworyt, szczerze powiedziawszy nigdy nie sądziłem, że na DS'a może wyjść taka gra 'nie-Nintendo'. Dobra fabuła, fajny motyw z handlem prochami (w końcu nie trzeba było chomikować siano całą grę na ostatnią misję/ jak to zwykle było w grach GTA), pierwsza gra, którą zrobiłem na 100%. Co do sterowania to wiadomo- DS'ik nie miał niestety bogatego zasobu klawiszy, ale było poprawne. Mini-gierki na ekranie dotykowym bardzo fajne. Lubię czasem odpalić i pojechać na stację i porobić koktajle.
2)
Nintendo 3DS:
Pokemon Sun. Na Nintendo 3DS'ie grałem dość mało, do momentu kupienia Nintendo DS Lite to głównie na niej ogrywałem gry z Nintendo DS. Pokemon Sun są moje ulubione, bo były to pierwsze Poksy, które kupiłem na premierę i to za własne sianko. Magia była też taka, że premiera zgrała się (co prawda 10 dni wcześniej wyszły Poksy) z moimi urodzinami, więc pierwszy prezent od dawna, z którego byłem zadowolony xD Region Alola dość bogaty w Pokemony, dużo też było z poprzednich generacji, więc nie czułem się, że nie znam Poksów i jak zrobić drużynę na Elitarną 4kę
.
3)
PSP:
Daxter. Bardzo fajna zręcznościowa-platformówka (jeśli mogę to tak nazwać). Zabawne dialogi, bohater a 'la samiec beta. Nie długa, nie przeciągana na siłę. Trudniejsze lokacje z czasem stają się łatwiejsze (tzn. kiedy ogarnie się sterowanie i pracę kamery). Cenowo też zacnie stoi, bo często idzie dorwać ją za 10/15 zł, a parę miesięcy temu gdzieś jeszcze nówkę widziałem.
4)
Game Boy Advance:
Golden Sun. Piękna muzyka, świetna fabuła. Trochę przeciągnięta dla mnie, ale to jak każdy RPG. Po prostu z czasem zaczęło męczyć (między pierwszym, a drugim Lighthousem). Boss'owie co krok, wymagający często (szczególnie ten skorpion na pustyni). Boli tylko, że z czasem te Djiny były mocniejsze niż ataki wyexpionych postaci. No i grafika jak na GBA bardzo ładna, przypomina Project Octopath Traveler na Switcha.
5)
Nintendo Switch:
The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Tutaj niespodzianki nie ma
. Pierwsza gra, którą kupiłem wraz z konsolą. Pierwsza Zelda, w którą grałem i przeszedłem
. Cudowna przygoda, miłe było, że nawet najgłupszy pomysł często działał (ogrzewanie się pochodnią zamiast zrobienia potrawy z papryczek przed Lodowym Shrine'm). Muzyka rozkładająca na łopatki, szczególnie po wyzwoleniu Van Ruty uroniłem łezkę
. w DLC nie grałem przyznam szczerze, bo zawsze jakoś nie mogłem wrócić do tej gry. Jedyne co mnie denerwowało to często pękające miecze xD, ale po dostaniu Master Sworda to już bolało mniej. Ogólnie bardzo fajne
Jeszcze tak gra, w którą grałem tylko na Virtual Console na Nintendo 3DS (chociaż SEGĘ Game Gear też kiedyś miałem z tą grą, ale well)
Columns, jakoś bardziej wolałem ją niż Tetrisa z tych układanek
.