To były świetne czasy, wspominam je z łezką w oku. Niektórzy sprzedawcy oferowali możliwość wymiany gier. JEśli miało się znajomych z pegasusem, to można było między sobą się wymieniać lub pożyczać sobie wzajemnie albo grać. To sprzęt z duszą.Forte pisze:Nieodłącznym elementem posiadania Pegazusa było jednak wybywanie na rynek w poszukiwaniu gier... o tak, do dzisiaj pamiętam rumuńskich sprzedawców i ich stragany z dobrami w żółtej obudowie i fałszywą naklejką. Gra nigdy nie była tym czym miała być, ale czasem się trafiało na tę dobrą i jaka to była radosć
Niestety mój pegasus (wygląda jak famicom, ale można wyciągnąć pady) już najprawdopodobniej jest martwy, choć postaram się cos z nim zrobić.