Keitaro pisze: ↑2020-08-10, 20:40
A z klasyki Golden Axe polecasz? Czy nie bardzo podeszła, bo chyba w Twoich zbiorach jej nie widziałem.
Przy okazji jak kwestia bateryjek, wymieniałeś coś już? W D&D mam luźno latającą bateryjkę, poprawiając to wypadało by od razu wymienić. Zastanawiałem się nad montażem koszyczków co by łatwiej można było później drugi raz zmieniać baterię.
Nie jestem fanem Golden Axe, próbowałem, ale gameplay wydaje mi się trochę toporny, jakby gra brzydko się zestarzała. Fakt, że nie sprawdzałem gry w coopie, a podobno to jest mocna strona GA, może kiedyś jeszcze spróbuję
O dziwo nigdy nie miałem problemu z bateriami, we wszystkich moich grach savy działają bez problemu, więc nigdy nie musiałem ich wymieniać. Czytałem jednak o problemie, o którym pisze
alf, podobno te koszyczki często nie mieszczą się w obudowach kartridży, poza tym obawiałbym się, że upuszczę carta, bateria się poluzuje i stracę zapisy, więc chyba też lutowałbym baterie bezpośrednio
Dobra, temat jest o ulubionych grach, więc żeby zupełnie nie zgubić wątku napiszę o kilku tytułach, które są zdecydowanie warte ogrania a wydaje mi się, że są nieco zapomniane
True Lies
Tu akurat nie dziwię się, że nikt nie pamięta o tej grze, spójrzcie na okładkę:
Kliknij obrazek, aby powiększyć
To wygląda jak typowy skok na kasę i dorobienie na siłę gry do znanego filmu żeby skorzystać na rozgłosie. Zwykle takie tytuły są kiepskie, ale nie tym razem. True Lies to shooter z widokiem z góry, który jest zaskakująso dobrą grą. Sterowanie jest precyzyjne (gra wspiera 6-przycoskowego pada), grafika ładna, na kilku levelach pojawiają się naprawdę zaskakujące efekty graficzne a do tego gra w miarę wiernie podąża za wydarzeniami z filmu. Poziom trudności jest wysoki, szczególnie w dalszych levelach, ale na szczęście nie zapomniano o systemie haseł. Naporawdę polecam sprawdzić tą grę, nie dajcie się odstraszyć twarzy Arniego
Uncharted Waters: New Horizons
Kliknij obrazek, aby powiększyć
Nie jest to gra wydana wyłącznie na SMD, ukazała się też na PC i SNESie, ale na każdej z tych platform jest warta sprawdzenia. Nie widziałem dotąd tak rozbudowanej 16-bitowej gry. Jest to w teorii RPG, ale porównałbym gameplay do GTA rozgrywającego się w XV wieku
Gra zawiera 6 kampanii, z których każda to minimum 20-30 godzin gry. W każdej kampanii otrzymujemy statek, małą ilość pieniędzy na start i zadanie wyjątkowe dla konkretnej postaci. I to tyle, to w jaki sposób wykonamy zadanie zależy już tylko od nas. Możemy żeglować po całym świecie (tak, mapa świata gry to odwzorowanie rzeczywistego świata. Całego.) odwiedzając ponad 120 wiosek i miasteczek. W każdym odwiedzonym miejscu możemy nawiązać kontakty z tubylcami, handlować, naprawić statek i uzupełnić zapasy, kupić nowy statek lub kilka i stworzyć całą flotę, możemy zatrudnić marynarzy, nawigatorów, a nawet pograć w black jacka na pieniądze. A właśnie - pieniądze. Oczywiście są potrzebne do podróżowania, bo o ile statki były wtedy napędzane wiatrem to już marynarze byli standardowo napędzani rumem i jedzeniem, które trzeba im zapewnić. Aspekt ekonomiczny gry również jest rozbudowany, każde miejsce na ziemii ma swoje specjalności, które możemy sprzedać w innym miejscu z zyskiem (np heban z Afryki jest wartościowy w Europie), jednak ekonomia jest na tyle rozbudowana, że możemy zniszczyć popyt na dany produkt jeśli przywieziemy go zbyt wiele. Podobnych aspektów jest mnóstwo, a to tylko jedna z opcji zarabiania na życie - możemy jeszcze napadać na inne statki, sprzedawać kolekcjonerom rzadkie gatunki roślin i zwierząt lub odkrywać świat dla kartografów. Zdecydowanie polecam spróbować na dowolnej platformie
Dick Tracy
I kolejna gra bazująca na filmie, ale tym razem ze świetną okładką:
Kliknij obrazek, aby powiększyć
Tym razem jest to strzelanka 2d z widokiem z boku, jednak trzeba od razu odrzucić wszystkie skojarzenia z Contrą - gra jest wolniejsza, bardziej w stylu Rolling Thunder, a oprócz tego posiada bardzo ciekawe gameplayowe rozwiązanie: przeciwnicy pojawiają się również na dalszym planie, na którym możemy ich dopaść za pomocą karabinu maszynowego. Mechanika strzelania z tommyguna jest niesamowicie satysfakcjonująca i o dziwo działa świetnie na zwykłym padzie SMD. W połączeniu ze standardowymi przeciwnikami pojawiającymi się na pierwszym planie, których pokonujemy za pomocą klasycznego rewolwera gra zyskuje sporo głębi i mimo pozornie nieśpiesznego kroku głównego bohatera można się chwilami spocić od nadmiaru akcji. Warto zagrać mimo złej sławy NESowej gry o tym samym tytule.