Until Dawn

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
mentor93
'wieszcz narodowy'
'wieszcz narodowy'
Posty: 1201
Rejestracja: 2012-02-12, 15:20

Until Dawn

Post autor: mentor93 » 2016-03-31, 18:00

Na tę grę czekałem kilka długich lat od momentu jej zapowiedzi w 2012 roku. Początkowo szykował się dosyć interesujący exclusive na PS3 z wykorzystaniem Move'a, ostatecznie gra zagościła na PS4 i zebrała przyzwoite recenzje, jednak do momentu włączenia gry nie wiedziałem do końca, czym ona jest. Wiedziałem, że w założeniu ma to być horror klasy B, że każdy z kierowanych przez nas bohaterów może zginąć, że będziemy uciekać przed seryjnym mordercą i że gdzieś tam w tle miało być coś o duchach... W sumie klasyka, która dzięki obranej formie (gra wideo) może zyskać większe zainteresowanie niż gdyby ukazała się jako produkcja filmowa. Według recenzji Until Dawn jawił mi się jako wart uwagi, udany tytuł na wyłączność, jednak gra przerosła moje oczekiwania. Nieznacznie, co prawda, ale przerosła.

Przede wszystkim, gra jest intuicyjna, a scenariusz podąża logicznym, choć wcale nie przewidywalnym torem. Nie dopatrzyłem się dziur fabularnych (a przynajmniej nie takich, które mogłyby ostro zaważyć na ocenie gry), ani innych "głupotek" - wszystko tutaj pasuje do obranej przez twórców konwencji horroru klasy B, przy czym nie czuć sztampowości historii. W Until Dawn dużo jest świeżości, dzięki której gra nie przypomina żadnego znanego mi growego horroru. Główna zasługa idzie tutaj właśnie do wyróżniającej grę konwencji horroru klasy B oraz do udanej mechaniki wyboru i efektu motyla. Choć można by się kłócić, czy cały ten efekt motyla faktycznie zachodzi we wszystkich podanych przez grę momentach, to dokonywane przez nas wybory mogą rzeczywiście zaważyć na losach postaci i na konkretnych scenach fabularnych. Wybory mają w grze rozsądną wagę i wyraźnie widać, że coś one znaczą, choć nie jest też tak, że dany wybór zmieni pół gry - scenariusz toczy się z grubsza liniowo, jednak konkretne epizody mogą wyglądać inaczej, w zależności od naszych czynności. Niektóre wybory mają marginalne znaczenie i od nich zależeć może jedynie to, czy dany odcinek drogi przejdziemy spokojnie, czy będziemy musieli posiłować się z trudniejszą sekwencją zręcznościową; inne mogą poskutkować uratowaniem jednego z naszych przyjaciół lub doprowadzić do czyjejś śmierci bądź pewnych komplikacji w późniejszym etapie. Na szczęście, wybory w grze zostały skonstruowane intuicyjnie - warto podążać za tym, co podpowiada nam serce, bo zazwyczaj okazuje się to właściwą drogą. Nie sprawia to przy tym, że gra przechodzi się sama, bo często mamy ograniczony czas na podjęcie decyzji, a i nieraz gra stawia nas przed trudniejszymi i wcale nie tak oczywistymi wyborami.

Kolejne ukłony należy skierować w stronę scenariusza i całej otoczki fabularnej, łącznie z wykreowanym światem gry. To, co rzucało mi się w oczy cały czas, to wiarygodność postaci i świata - można uwierzyć, że kierowane przez nas młodziki to ludzie z krwi i kości, którzy znaleźli się w równie wiarygodnej, choć zalatującej właśnie horrorami klasy B scenerii (samotna góra, las, schronisko, gdzieś niedaleko sanatorium). Chociaż początkowo miałem pewne obawy co do sztampowości i małej oryginalności tych amerykańskich nastolatków, szybko zapałałem szczerą sympatią do większości postaci, a niektóre z nich bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły - jeden z bohaterów w późniejszej części gry bardzo przypominał mi Nathana Drake'a, dzięki czemu dodatkowo robiło mi się ciepło na sercu. I choć zapewne żadnej z postaci nie zapamiętam na dłużej, to cała paczka razem tworzy zapadającą w pamięć grupę, idealnie wpasowującą się w spójny świat i fabułę gry.

Plusem scenariusza jest to, że niektóre karty odkrywa on na długo przed końcem gry, największe tajemnice zostawiając na sam koniec, jednocześnie umiejętnie podsycając nasze zainteresowanie i napięcie dzięki częstym i - co ważniejsze - dobrym zwrotom akcji. Muszę jednak przyznać, że podobnie jak wybory, tak i scenariusz wydaje mi się dosyć intuicyjny. Od samego początku miałem pewne podejrzenia co do mordercy, które ku mojemu małemu zdziwieniu się potwierdziły. Dla niektórych zbyt częste mogą okazać się jumpscare'y w pierwszej połowie gry, ale nawet i one znajdują zasadne wyjaśnienie w scenariuszu.

O samej rozgrywce, prócz mechaniki wyborów, raczej nie da się napisać wiele, a przynajmniej niewiele nowego. Until Dawn z całą pewnością nie jest takim festiwalem QTE, jakim był Heavy Rain - gra bardzo udanie implementuje kilka mechanizmów, które też umiejętnie sprawiają, że gra nie jest za łatwa albo za krótka. Całość można by podzielić na dwie części - dłuższe etapy eksploracyjne oraz krótsze i bardziej dynamiczne sekwencje zręcznościowe. Każda z nich została zrealizowana więcej niż poprawnie i daje realną przyjemność z rozgrywki i z odkrywania znajdziek, wskazówek, totemów i z poznawania świata gry, co dodatkowo potęguje naprawdę niezła oprawa audiowizualna. Postacie również i brzmią wiarygodnie, a zwiedzane lokacje, choć nie budzą takiego podziwu jak zwiastuny Uncharted 4, wyglądają bardzo dobrze i ciekawie, wywołują też pewne uczucie nostalgii, do czego ponadto przyczyniają się ustawienia kamery przypominające takie klasyczne tytuły jak Resident Evil albo Silent Hill. Nic nie jest tu przesadzone, wszystko wydaje się być na swoim miejscu, a to duży plus. Przykładowo, nieraz z racji zagrożenia musimy zachować ostrożność i pozostać w bezruchu. Wówczas naszym zadaniem jest utrzymanie kontrolera w stabilnej pozycji, co sygnalizuje napis "Nie ruszaj się" i ikonka światełka z pada. Te momenty są nieczęste i pojawiają się w adekwatnych, odpowiednich scenach, dzięki czemu dobrze budują one napięcie i nie męczą tym, że kolejny raz musimy trzymać dualshocka bez ruchu.

Słowem, Until Dawn mnie wciągnęło i urzekło. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że dla takich gier kupuje się konsolę - wykonanych porządnie pod względem oprawy, a porządnie i rozsądnie pod względem rozgrywki i scenariusza, do tego potrafiących umiejętnie budować i dawkować napięcie oraz należycie i nadzwyczaj udanie wywiązywać się z obranych mechanizmów, wnoszących przy tym powiew świeżości i nowatorskości, zaskakując ogólną, wysoką jakością wykonania. Choć brakuje tu tego pierwiastka wybitności i mistrzostwa, to gra jest na tyle bardzo dobra w tym, co robi, że zasługuje na 9/10 i szczere polecenie wszystkim posiadaczom PS4 (tym bardziej, że ostatnio gra staniała do w miarę rozsądnej ceny). Od siebie dodam jeszcze, że cieszę się, że gra wylądowała na PS4, a nie na PS3, dzięki czemu możemy cieszyć się pełnym FullHD i lepszą grafiką, bo Until Dawn z pewnością na to zasługuje.

W przygotowaniu jest jeszcze spin-off o podtytule "Rush of Blood", ale z tego, co wiem, wyląduje on jedynie na PSVR. Na ewentualny sequel lub nowy horror tego studia trzeba będzie poczekać trochę dłużej.
Obrazek
PSX | PS2 | PS3 | PS4 | Gamecube

ODPOWIEDZ