Dla mnie konsola Nintendo to przede wszystkim multiplayerówki - w nie grałem najwięcej jako, że w latach świetności sprzętu nie posiadałem swojego egzemplarza N64. Singlowych zaległości mam tyle, że nawet nie chcę mi się wymieniać, ale kilka gier ukończyłem i może jakaś platformówka do TOP3 się załapie
1. MARIO KART 64 - absolutny i niekwestionowany król gier Nintendo. Prawdę powiedziawszy cała seria tych gier jest dla mnie najlepszym, co stworzyło Big N w swojej historii. Kiedy po raz pierwszy kumpel mi to odpalił, podłączył 4 pady, dwóch innych patałachów zmusiliśmy do gry
, myślałem, że się spuszczę z radości - to była moc!!!! Koszenie kolesi dopałkami, zróżnicowane trasy, poślizgi, spychanie z trasy mniej rozgarniętych oszołomów, zwalnianie bolidu, gdy jest się pierwszym, a ostatni knot wypuścił niebieską muszlę
. Niedługo potem "oficjalne zeszytowe turnieje" i ten ukochany przeze mnie "random", na który sporo ludzi narzeka, ale to jest właśnie esencja tego typu gier - niczego nie można być do końca pewnym. Nawet jak jesteś obcykanym frajerem, to i tak możesz oberwać grzybem w dupę. Sztywniaki, analizujące każdy zakręt z noktowizorem w oczach niech grają na pecetach w symulatory robienia kupy. Trochę się rozpisałem, ale ten tytuł to dla mnie jedna z najlepszych gier wszech czasów i pisząc o niej nie mogę robić tego na spokojnie
2. PERFECT DARK - multi, rozbudowanie, statsy, multi, rozbudowanie, statsy, multi, rozbudowanie, statsy - mantra, którą mogę powtarzać zamiast paciorka.
3. DIDDY KONG RACING - sorry Mario 64 - jednak po ukończeniu tych wyścigów czułem większą frajdę. Diddy w jednej kwestii był na pewno lepszy od Mario Kart, mianowicie miał dość trudny, przez co niesamowicie satysfakcjonujący (po ukończeniu) tryb single. Czułem taką urewską radochę po zwycięstwie w finałowym wyścigu w Time Trial, że mógłbym zarazić ją pół tego narodu wiecznych narzekaczy i przeistoczyć ich w najbardziej wesołych ludków świata. Kiedy Pipsy po raz ostatni mijała metę po tygodniu lub dwóch ciężkiej, ale (paradoksalnie) niesamowicie wciągającej wyżywki, wiedziałem, że to najlepiej wydane 20 złotych w moim życiu
Czemu Diddy nie jest przed Mario, skoro ma od niego lepszy singiel? Bikoz Marian przetarł szlak, był numerem jeden - tak naprawdę on stworzył i Diddy'iego i CTR'a i resztę klasyków gatunku...Hail to the King!!!
Genialny moim zdaniem Super Mario 64 się nie załapał, podobnie jak Mario Party, które aktualnie znalazło by się na piątym miejscu. Poza tym jest kilka gier, które być może kiedyś, jeśli się z nimi zapoznam, wskoczą do pierwszej trójki (chociaż pierwsze miejsce raczej już nigdy się nie zmieni): Mario Tennis, Mario Golf, WCW Revenge (posiadam te tytuły, ale jeszcze zbyt mało grałem, żeby wyrobić sobie ostateczną opinię na ich temat).